wtorek, 16 maja 2017

"Monsieur w plenerze" - trenujmy na dworze vol.2

AAAAAHOJ!



   Pogoda się poprawia, to widać na pierwszy rzut oka. Chmury i deszcz walczą jeszcze ze słońcem, ale miejmy nadzieję, że walka nie potrwa zbyt długo. Pogoda jest co raz lepsza więc trenować można na dworze – ot co! Treningi plenerowe zawsze na plus – więcej świeżego powietrza i tlenu dostarczanego do płuc z „pierwszej ręki” - od roślinek. 
   Treningi w parkach czy nad Wartą sprzyjają nie tylko – jak to treningi – poprawieniu kondycji, ale pozwalają zobaczyć co dzieje się wokół. Pomijając śmieci i porozbijane butelki po winach na schodach i w chaszczach, to natura broni się jednak wzorowo. Wszystko kwitnie, wszystko się zieleni. 
   Nienawidzę biegać. Tak mam. Od zawsze wolałem robić skakankę niż biegi. Ale... treningi, z którymi ruszyłem niedawno to bardzo dobry moment żeby troszkę się do tego zmusić. Jak wiadomo obecność innej osoby trenującej wymusza na Nas mobilizację do działania. Jej szybsze tempo biegu czy wykonywania ćwiczeń sprawia, że zbieramy się w sobie w celu udowodnienia: „Hej, przecież ja też tak mogę!” – zdrowa rywalizacja! Nie ma nic lepszego niż zmotywowanie się czyimś – nawet drobnym – sukcesem kolegi czy koleżanki. „Sukcesem” w tym przypadku nazywam tempo biegu, regularność oddechu, wytrzymałość… nie to ile kto zarabia czy w jakich super butach biega. Choć to też może być jakiś wyznacznik do samorealizacji… byle by nie popaść w obsesję i nie robić nic z „zemsty”, czy chęci dogryzienia komuś. Kumpelska atmosfera i relacja „ziomek – ziomek” na pewno ułatwia wdrożenie się w sport. Zawsze śmiałem się z ludzi, którzy „pozjadali swoje rozumy” i stawiają się w roli PANA ŚWIATA uwłaczając każdemu. Na pewno każdy z Nas zna kogoś, kto siedzi w jakiejś branży już X lat i uważa, że wie już wszystko. Nie wie. Ja też nie wiem, mimo tego, że swoje kulam już dłuższy czas. Należy być otwartym na sugestie innych i wdrażać sukcesywnie nowości. 
   Należy słuchać ludzi… cytując Te – Trisa: „Mam taką twarz, że ludzie mi ufają - to nie blef i biją pionę za to, że wiem dobrze, co jest pięć” – mam podobnie. Myślę, że nie należy ograniczać się w swoim małym światku a ażdemu to wyjdzie na dobre na zasadzie: „Ty uczysz się ode mnie, ja uczę się od Ciebie” – ot, taki mały apel do niektórych ludzi, którzy są Panami swojej piaskownicy. Cały czas bawią się swoją łopatką, a kiedy inni proponują im foremki odmawiają z grymasem. Tak to nieraz bywa.

Fajny trening z chłopakami daje ciekawe perspektywy na przyszłość.
- Początkowy bieg nad wartą,
- dynamiczna bokserska rozgrzewka,
- stacje treningowe z użyciem gumy, skakanki, tarcz bokserskich
- na koniec technika z tarczami indywidualnymi + powrót biegiem tą samą, początkową trasą.
Mi sprawia to mega radochę i się tym bawię! 
Nazwałbym to FITBOXINGIEM, bo więcej tam skakania i ruchów ogólnorozwojowych niż samej stójki. Wiec jeśli ktoś się jeszcze nie zdecydował to zapraszam!
Z czasem na pewno dojdzie do większego urozmaicenia, nie ma nic gorszego niż nuda i rutyna. 

Byleby słońce grzało i się chciało!


   Jeśli coś robisz i chociaż jedna osoba (prócz Ciebie) docenia to i chce brać w tym udział – wtedy widzisz sens w Twojej pracy, która tak czy siak jest przyjemną odskocznią od siedzenia przy biurku w Excelu. Życzę sobie więcej chętnych głów do działania i Wam zdobycia wymarzonej formy! Do lata jeszcze troszkę, wszystko jest do zrobienia! (prawie)

Na moim facebooku informowałem, że rozpocząłem "Projekt piącha" z Jankiem. "Projekt" ma na celu naukę od podstaw stójki. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Mogę poczuć się prawdziwym trenerem i zweryfikować swoje umiejętności w przekazywaniu wiedzy. Jeśli ktoś ma ochotę, to również zapraszam do współpracy ;-)


Trzymajcie gardę TEJ! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz