niedziela, 9 października 2016

Maska treningowa #1

   Drodzy moi! Dzięki wielkie za wszystkie miłe słowa i konstruktywną krytykę - cenię. Czekam nadal na jakieś uwagi dotyczące wyglądu bloga. Pozmieniałem co nieco dla wygody czytania. Mam nadzieję, że wszystko GRRRA! Ponad 1900 odwiedzin? Jesteście najlepsi!

   Do tematu... Maska treningowa Elevation Training Mask 2.0. - zakupiłem ją niedługo przed wyjazdem na wakacje, więc ćwiczyłem w niej troszkę w domu. Według zaleceń powinno się pierwsze treningi robić w obecności innej osoby w razie omdlenia czy innych nie pożądanych objawów. Ja poćwiczyłem sam #YOLO. Oddychało się nieco inaczej niż zawsze, ale ekscytacja z nowo zakupionego gadżetu treningowego przysłoniła ograniczenie oddechu.

UWAGA! ACHTUNG! ATTENTION!
Jeśli nie jesteś wprawiony/ wprawiona w ćwiczeniach wydolnościowych zachowaj szczególną rozwagę podczas ćwiczeń z maską. Ćwicz w obecności kogoś, kto w razie wyżej wymienionych objawów mógłby Ci pomóc. Ja wiem jak zachowuje się mój organizm w kryzysowych sytuacjach, więc mam pewien czas na reakcję. Ty możesz tego buforu bezpieczeństwa nie mieć. Nie chciałbym, żeby komuś stała się krzywda!



                                               W skład zestawu wchodzi instrukcja oraz:


Maska z otworkami do regulacji dopływającego tlenu.

Zaworki razem z silikonowymi zatyczkami.

Pasek do mocowania maski na głowie.

   Po założeniu maseczki odczuć można odcięcie części tlenu dopływającego do nosa i ust - no takie jest jej zastosowanie, nie? Zacząłem od 900 m n.p.m. - czyli zaworki z czterema otworami.
Kilka wdechów, wydechów... nie jest źle. Na pierwszy rzut oka... a właściwie na pierwszy niuch.



   Testowałem maskę podczas rozgrzewki - filmik znajdziecie na końcu posta. Podczas trenowania sztuk walki, ćwiczyłem w różnych miejscach. Na dużych halach sportowych, szkolnych salach od WF-u, w małych pomieszczonkach gospodarczych, w piwnicach, w pokojach/pokoikach, w parkach - Pogoda sprzyja... Trenujmy! W mniejszym lub większym stopniu dopływ tlenu był ograniczony.

   I DOBRZE! Jeśli Ty - człowieku trenujący - nauczysz się funkcjonować w otoczeniu z mniejszą ilością tlenu - tym lepiej dla Ciebie.

Dlaczego zapytasz?
   Przypuśćmy, że jedziemy na jakiekolwiek zawody - niech będzie to Kickboxing. Trenując w takim otoczeniu, czy z wyżej wymienioną maską tlenową, mamy nieco większe szanse na to, że wydolnościowo będziemy górą nad przeciwnikiem.
   Oczywiście Ty drogi czytelniku, znasz bardzo dobrze angielski i żeby nie powtarzać słowa "Dlaczego?", zarzucisz: "Why? Dominik, Why?" Oh, well... Kiedy dobrze Nam idzie na "beztlenówce" i nagle ją zdejmiemy, odczujemy większą przyswajalność tlenu do organizmu, mięśnie będą bardziej dotlenione przez co będziemy mogli poszaleć w ringu!
   "Warum?" - kontynuujesz - Denn... Im wyżej wspinamy się w góry - żeby trenować - tym występuje mniejsza zawartość tlenu... Organizm troszkę wariuje i czuje niebezpieczeństwo... Automatycznie adaptuje się do otoczenia. Serce mobilizuje się do mocniejszego pompowania krwi, a płuca pracują na "skrawkach" złapanego tlenu. Kiedy już znajdziemy się na terenie innym niż górski, powinniśmy się mniej męczyć przy wysiłku fizycznym.


Celem maski jest zwiększanie pracy serca i mocniejsza praca płuc - to jest cel i przeznaczenie gadżetu imitującego trening górski!

   Po ćwiczeniach jakie wykonałem, mimo, że była to tylko rozgrzewka z maską... Odczułem różnicę. Maska ograniczając dopływ tlenu do płuc "zrobiła robotę". Po rozgrzewce wykonałem jeszcze kilka innych ćwiczeń z nieco większym ciężarem - dynamiczne wyrzuty sztangi nad głowę, czy "walka z cieniem" z ciężarkami. Powiem szczerze, że była różnica w porównaniu do tego co było zazwyczaj. Dotlenienie było widoczne i czułem, że mogę zrobić kilka powtórzeń więcej niż zwykle.

   Na ten moment - czyli drobny rozruch w domu i 20 minutowa lekka rozgrzewka - uważam, że maska jest przydatnym gadżetem treningowym. Póki co jest to część pierwsza recenzowania - jestem na 900 m n.p.m. Jak na razie macham Wam i uśmiecham się szeroko. Po jakimś czasie znów się odezwę tylko, że już na 1800 m n.p.m. - byleby nie padało :)


Ale jak to mówią:

Źródło: Klik.

Filmik z moimi drobnymi, początkowymi ćwiczeniami i maską treningową. Trochę trema przed kamerą, ale ja to zawsze byłem nieśmiały... :) Na ten moment trenuję sam, więc jeśli ktoś ma ochotę - zapraszam!


PS. Jak się wsłuchacie to możecie usłyszeć ciężkość oddychania. Jak Lord Vader.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz