wtorek, 25 października 2016

Stretching jako bardzo ważna jednostka treningowa!


WITA PONOWNIE!
Troszkę dłuższa przerwa się wkradła, ale już nadrabiam!


   Chciałbym poruszyć dziś kwestię stretchingu, czyli rozciągania. Rozciąganie nóg, rąk, korpusu… ogółem całego ciała. Jaki wpływ ma na Nasze ciało ma rozciąganie i dlaczego warto się rozciągać?

   Rozciąganie oczywiście ma na celu zwiększenie zakresu ruchu, odpowiednie dotlenienie i odżywienie mięśnia. Regularne rozciąganie ma korzystny wpływ na regenerację po ciężkim treningu. Bardzo dużo osób zapomina o rozciąganiu po intensywnym wysiłku - zapomina o czymś co jest równie ważne dla Naszej formy fizycznej jak i dla formy psychicznej.

   Po mocnym treningu, po którym nie wiemy gdzie jest pion a gdzie poziom może pomóc Nam właśnie stretching. Siadamy na macie. Głęboki wdech normujący dopływ tlenu do płuc, długi wydech razem z pochyleniem się do nogi... jeśli jesteś w stanie sobie to wyobrazić, to już ten fakt powinien Cię zrelaksować i czytając to czujesz jak spada Ci napięcie. Zrelaksowany możesz śmiało myśleć co zjesz na kolację lub jaki film włączysz na wieczór lub resztę dnia - zależy kiedy ćwiczysz. :)

"Siad płotkarski".


   Kiedyś kolega z sali powiedział mi:

"Jeśli się nie rozciągasz, to Twoje mięśnie nie rosną..." 

   Od tamtego momentu, a było to może z 6 lat temu, zawsze po treningu dociągam sobie ręce, barki, klatkę, uda... Boję się, że faktycznie przestaną rosnąć... A ROSNĄ! Powoli... ale rosną! 
Warto też zaznaczyć, że szeroko rozumiane rozciąganie wykorzystywane jest we wszystkich dyscyplinach sportowych. Od tenisa stołowego, po biegi narciarskie i skoki wzwyż. Wszędzie!

"Dociąganie" ud.


   Uzyskanie progresu w rozciąganiu, to nic innego jak systematyka. Należy uzbroić się w cierpliwość i cyklicznie pogłębiać zakres ruchu. Moje rozciąganie w przypadku nóg - kiedy to trenowałem na początku swojej kariery kick-boxing - nie było zbyt okazałe. Szpagatu nie zrobiłem... ale kopać wysoko - kopałem. "Konsekwentnie bez napinki" - rzekłby klasyk :)

   Osoby trenujące zawodowo sporty walki - i nie tylko - doskonale wiedzą jak ważne jest dbanie o mięśnie. Nad każdym sportsmenem czuwa sztab specjalistów by ten nie łapał kontuzji. Spięcie mięśni i brak rozluźniającej terapii, którą mu organizują, przyczynić może się do naderwań i innych niepożądanych skutków. A w sporcie jak możemy zauważyć - jesteś słaby lub nie zdatny do walki - wypadasz! Takie są realia i niestety tak się dzieje. Więc jeśli nie pracuje nad Tobą sztab ludzi, zafunduj swojemu organizmowi odrobinę luksusu potreningowego. 

   Kiedy założyłem Instagrama zaobserwowałem "wysyp" szpagatów. Najwięcej do powiedzenia w tym temacie mają chyba dziewczyny tańczące "Pole Dance" - taniec na rurze. Pozycje jakie przyjmują w połączeniu ze szpagatami na pionowym drążku robią wrażenie... oczywiście w aspekcie czysto sportowym! Dziewczyny - ogromny szac! 

   Skłoniło mnie to do postawienia sobie celu - do czego zachęcam i Was! Wymyśliłem sobie #VanDammeCzelendż - co to takiego? Próba osiągnięcia szpagatu zwanego "tureckim":

Źródło: Klik.

   Wygląda strasznie, ale jest do zrobienia. Zacząłem chodzić na zajęcia prowadzone przez osobę bardziej kompetentną niż ja. Dziewczyna, wytłumaczyła mi jak się za to zabrać i na czym się skupić, słowem - cel do osiągnięcia. Rozciągam się też sam, więc teraz tylko to co wspomniałem prędzej - Konsekwencja + cierpliwość!

   Rozciąganie w temacie Naszej fizyczności zmniejsza ryzyko wystąpienia zakwasów i sprzyja wzmocnieniu ścięgien. W przypadku sztuk walki odpowiednie rozciąganie pozwala między innymi na dłuższe i dokładniejsze kopnięcia czy uderzenia. Jeśli rozmawiać o kopnięciach, to tylko z Panem poniżej!


#VanDammeCzelendż


Reasumując, podsumowując i puentując drodzy Państwo! 

   Występując dziś w roli małego motywatora zapraszam do wzięcia udziału w "czelendżu". Stretching 15-20 minut nóg, 15-20 minut od pasa w górę i od razu zauważycie różnicę. Bo mięśnie dotlenione i rozciągnięte, to mięśnie zadowolone. Pamiętajmy o odpowiednim dogrzaniu dociąganych partii ciała, żaden mięsień nie lubi zimna - sprawmy mu radość! :)


PS. Niedługo nowości na blogu :)





 

piątek, 14 października 2016

Taki z Ciebie K.O.zak?

   Będąc ostatnio na bilardzie z kumplem zastanawiałem się jak to jest z tymi bilami. Uderzasz białą, ona leci do kolorowej i kolorowa zmuszona "szarżą" leci w odpowiednim kierunku. Czysta fizyka drodzy Państwo. Uderzenie pod odpowiednim kątem skieruje kolorową bilę w to miejsce gdzie byśmy chcieli - większość z Nas to wie i stosuje różne zagrywki żeby pokonać kumpla/kumpelę w rozgrywce. A gdyby zamiast białej kuli byłaby Nasza rękawica, a zamiast kolorowej - głowa przeciwnika?
"Jeśli popełnisz błąd w tenisie, to przegrywasz wymianę. Gdy nawalisz w boksie, to lądujesz na deskach." ~ Randall "Tex" Cobb
Źródło:Klik.

 
   Nokaut to jedno z bardziej widowiskowych zakończeń walki. Czy to karate, boks, kickboxing, taekwondo... zawsze reakcja jest taka sama - "ŁOOOOOOOOOOO!!!". Tak moi drodzy, nie ma co ukrywać, czy to Ty chłopaku czy Ty dziewczyno będziecie oglądać walkę gdzie pojawi się knockout, reakcja będzie jednakowa. Tylko komentarz troszkę inny...

Dlaczego po nokaucie "fabryka wyłącza zasilanie"?

   Na te pytanie fajnie odpowiedział program National Geographic w swojej serii "Fight Science". Niektóre zagadnienia związane ze sztukami walki świetnie zostały zobrazowane i przekazane odbiorcy. Kto nie jeszcze nie widział, to szczerze polecam!

Źródło:Klik.
   Wyobraźmy sobie czachę i mózg - OK! Bardzo dobrze sobie to wyobraziłeś! :) Teraz zastąpmy czaszkę słoikiem, a mózg - galaretką. Kiedy weźmiemy słoik razem z zawartością w dłonie i zaczniemy dynamicznie poruszać, galareta zacznie obijać się o ścianki. To samo dzieje się podczas otrzymania ciosu - wstrząśnienie.
   Weźmy sobie na przykład takiego MNIE. Sparuję z kimś na sali, za oknem super pogoda, ptaszki ćwierkają... wzrok ucieka mi delikatnie na okno żeby móc podziwiać przyrodę i nagle... BOOM! Chwila nieuwagi i budzę się na macie z "bałaganem" w oczach i pytaniem: "co ja tutaj robię?".

   Otóż! W momencie kiedy się zagapiłem, nie kontrolowałem przebiegu walki, kolega poczęstował mnie tak zwaną "bombą" - mój móżdżek odbił się kilka razy od ścianek czaszki, przekazał informację do głównego sektora nerwowego, żeby Pan zawiadujący moim organizmem wcisnął wielki, czerwony guzik - WYŁĄCZ PRĄD! Nogi złożyły się jak domek z kart - za sprawą naruszonego błędnika, a ja bez słowa osunąłem się na ziemię - tak mniej więcej wygląda temat nokautu - mocnego uderzenia, po którym tracisz świadomość na kilka sekund/ minut.

   Ostatnio widziałem wywiad z Filipem "Wolanem" Wolańskim - zawodnikiem KSW i przesympatycznym człowiekiem. Oceniam oczywiście po wywiadach, luźnych rozmowach i ogólnej aparycji - bo gościa nie znam osobiście. W rozmowie wspomniał, że kiedy dostał cios w głowę podczas obozu treningowego nie pamiętał połowy dnia. Opowiedział też o tym, że wychodząc z treningu - okraszonym nokautem - w panice szukał swojego auta... które pożyczył rano mamie :) Wolan stwierdził również, że ten kto mówi, że "nigdy nigdy nie dostał", że "nigdy nie upadł..." - po prostu kłamie. Podpisuję się pod tym lewą i prawą ręką. Najważniejsze to nie pokazać po sobie, że na prawdę jest źle... a po treningu zbić piątkę i pochwalić kolegę za fajną akcję, a nie zgrywać bohatera.

Facebook'owa strona Filipa - Tutaj!

Źródło:Klik.

 
   Jasnym jest, że nokauty nie są niczym zdrowym. Najbardziej na powikłania neurologiczne narażeni są bokserzy, niż przedstawiciele innych sportów - w boksie przecież chodzi o "uszkodzenie mózgu" przeciwnika, by wywołać nokaut, prawda? Każdy sport ma swoje plusy i minusy. W każdym razie... trzymajcie zawsze gardę wysoko i szczelnie!


"Nie ma odpornych na ciosy, są tylko źle trafieni." ~ Jerzy Kulej

   Znacie ten cytat? Jest on również odpowiedzią na pytanie zawarte w poście. Na każdego kozaka, zawsze znajdzie się większy kozak. :)


Zapraszam na Facebooka i Instagram!





niedziela, 9 października 2016

Maska treningowa #1

   Drodzy moi! Dzięki wielkie za wszystkie miłe słowa i konstruktywną krytykę - cenię. Czekam nadal na jakieś uwagi dotyczące wyglądu bloga. Pozmieniałem co nieco dla wygody czytania. Mam nadzieję, że wszystko GRRRA! Ponad 1900 odwiedzin? Jesteście najlepsi!

   Do tematu... Maska treningowa Elevation Training Mask 2.0. - zakupiłem ją niedługo przed wyjazdem na wakacje, więc ćwiczyłem w niej troszkę w domu. Według zaleceń powinno się pierwsze treningi robić w obecności innej osoby w razie omdlenia czy innych nie pożądanych objawów. Ja poćwiczyłem sam #YOLO. Oddychało się nieco inaczej niż zawsze, ale ekscytacja z nowo zakupionego gadżetu treningowego przysłoniła ograniczenie oddechu.

UWAGA! ACHTUNG! ATTENTION!
Jeśli nie jesteś wprawiony/ wprawiona w ćwiczeniach wydolnościowych zachowaj szczególną rozwagę podczas ćwiczeń z maską. Ćwicz w obecności kogoś, kto w razie wyżej wymienionych objawów mógłby Ci pomóc. Ja wiem jak zachowuje się mój organizm w kryzysowych sytuacjach, więc mam pewien czas na reakcję. Ty możesz tego buforu bezpieczeństwa nie mieć. Nie chciałbym, żeby komuś stała się krzywda!



                                               W skład zestawu wchodzi instrukcja oraz:


Maska z otworkami do regulacji dopływającego tlenu.

Zaworki razem z silikonowymi zatyczkami.

Pasek do mocowania maski na głowie.

   Po założeniu maseczki odczuć można odcięcie części tlenu dopływającego do nosa i ust - no takie jest jej zastosowanie, nie? Zacząłem od 900 m n.p.m. - czyli zaworki z czterema otworami.
Kilka wdechów, wydechów... nie jest źle. Na pierwszy rzut oka... a właściwie na pierwszy niuch.



   Testowałem maskę podczas rozgrzewki - filmik znajdziecie na końcu posta. Podczas trenowania sztuk walki, ćwiczyłem w różnych miejscach. Na dużych halach sportowych, szkolnych salach od WF-u, w małych pomieszczonkach gospodarczych, w piwnicach, w pokojach/pokoikach, w parkach - Pogoda sprzyja... Trenujmy! W mniejszym lub większym stopniu dopływ tlenu był ograniczony.

   I DOBRZE! Jeśli Ty - człowieku trenujący - nauczysz się funkcjonować w otoczeniu z mniejszą ilością tlenu - tym lepiej dla Ciebie.

Dlaczego zapytasz?
   Przypuśćmy, że jedziemy na jakiekolwiek zawody - niech będzie to Kickboxing. Trenując w takim otoczeniu, czy z wyżej wymienioną maską tlenową, mamy nieco większe szanse na to, że wydolnościowo będziemy górą nad przeciwnikiem.
   Oczywiście Ty drogi czytelniku, znasz bardzo dobrze angielski i żeby nie powtarzać słowa "Dlaczego?", zarzucisz: "Why? Dominik, Why?" Oh, well... Kiedy dobrze Nam idzie na "beztlenówce" i nagle ją zdejmiemy, odczujemy większą przyswajalność tlenu do organizmu, mięśnie będą bardziej dotlenione przez co będziemy mogli poszaleć w ringu!
   "Warum?" - kontynuujesz - Denn... Im wyżej wspinamy się w góry - żeby trenować - tym występuje mniejsza zawartość tlenu... Organizm troszkę wariuje i czuje niebezpieczeństwo... Automatycznie adaptuje się do otoczenia. Serce mobilizuje się do mocniejszego pompowania krwi, a płuca pracują na "skrawkach" złapanego tlenu. Kiedy już znajdziemy się na terenie innym niż górski, powinniśmy się mniej męczyć przy wysiłku fizycznym.


Celem maski jest zwiększanie pracy serca i mocniejsza praca płuc - to jest cel i przeznaczenie gadżetu imitującego trening górski!

   Po ćwiczeniach jakie wykonałem, mimo, że była to tylko rozgrzewka z maską... Odczułem różnicę. Maska ograniczając dopływ tlenu do płuc "zrobiła robotę". Po rozgrzewce wykonałem jeszcze kilka innych ćwiczeń z nieco większym ciężarem - dynamiczne wyrzuty sztangi nad głowę, czy "walka z cieniem" z ciężarkami. Powiem szczerze, że była różnica w porównaniu do tego co było zazwyczaj. Dotlenienie było widoczne i czułem, że mogę zrobić kilka powtórzeń więcej niż zwykle.

   Na ten moment - czyli drobny rozruch w domu i 20 minutowa lekka rozgrzewka - uważam, że maska jest przydatnym gadżetem treningowym. Póki co jest to część pierwsza recenzowania - jestem na 900 m n.p.m. Jak na razie macham Wam i uśmiecham się szeroko. Po jakimś czasie znów się odezwę tylko, że już na 1800 m n.p.m. - byleby nie padało :)


Ale jak to mówią:

Źródło: Klik.

Filmik z moimi drobnymi, początkowymi ćwiczeniami i maską treningową. Trochę trema przed kamerą, ale ja to zawsze byłem nieśmiały... :) Na ten moment trenuję sam, więc jeśli ktoś ma ochotę - zapraszam!


PS. Jak się wsłuchacie to możecie usłyszeć ciężkość oddychania. Jak Lord Vader.


poniedziałek, 3 października 2016

Zielono mi!

   W końcu przyjazd tu, w końcu urlop dłuższy niż całe 2 dni weekendu. W końcu "Zielona wyspa" i raj dla oczu. Jedno z marzeń odhaczone. Korzystanie z wizyty tutaj maksymalnie jest czymś oczywistym. Widoki prześwietne i ta aura...

Silent Valley
Dużo by pisać, bo było co oglądać i podziwiać. Wszędzie zielono i jeszcze więcej zieleni! Pięknieeeee!!! Polecam wszystkim, którzy również lubią podziwiać naturę. Mimo wakacji - przy okazji - cardio zrobione, a radocha większa niż dziecko w Disney World. 
#szczęście #radość #dużo_górek :)

Silent Valley

   Jasnym jest to, że blog nie powstał po to żebym chwalił się wakacjami. Podobało się i to bardzo, ale na ten moment stop. Chwilowy! Już przechodzę do tematu... ekhem.
   Będąc tutaj oczywiście nie mogłem odpuścić sobie tematu znanej tu i ówdzie osoby Connora McGregora. Zawodnika oraz mistrza największej i najbardziej znanej organizacji mieszanych sztuk walki - UFC.

Źródło:Klik.
   Odpowiadając zaraz na wstępie na pytania czy byłem u Niego w klubie i czy go widziałem. Otóż... niestety nie. Przylot - owszem - był do Dublina, ale z lotniska to byłaby dość długa wyprawa. Miejsce docelowe wycieczki to Lurgan - na północ od Dublińskiego lotniska... Ale może kiedyś! :)



   Connor McGregor... od czego by tu zacząć. Zdolna bestia, oczywiście bardzo wyszczekana, ale zdolna. Trenuje w klubie Straight Blast Gym zaznaczonym na mapie powyżej (Irlandia Południowa). Swoją przygodę zaczynał na lokalnych Irlandzkich galach, następnie Cage Warriors i od 2013 roku związał się z największą organizacją MMA na świecie wspomnianą wyżej.
   Connor w UFC radzi sobie co raz lepiej i ciągle przybywa mu fanów. Oczywiście nie zapominajmy również o przeciwnikach jego stylu bycia. Jaki to styl bycia? Fanom MMA nie trzeba raczej tłumaczyć, ale dla osób, które nie wiedzą jakim "oryginalnym" człowiekiem jest McGregor - filmik poniżej.



   Oryginalnym człowiekiem jest bez wątpienia. Dużo trash-talków i charakterek sprawia, że oryginalność tego Pana jest jak najbardziej uzasadniona. Trash-talk to również część gry, która ma na celu wybić z rytmu przeciwnika. Pisałem już o tym w poprzednim poście - silna psychika.
   Niewyparzona buzia tego gościa sprawia u fana sztuk walki niezłą konsternację. No bo tak... dla jednych to ciągłe paplanie o tym, że ktoś tak zajebisty, że może walczyć z kimkolwiek, na jakichkolwiek zasadach - męczy. Dla innych trash talk to forma niezłego podkręcenia przed walką - "...Ale mu dogadał na ważeniu, może być niezła walka. Lubię gościa, niezły z niego awanturnik" - powie inny kibic. Zdania są podzielone - ja osobiście gościa lubię, ma swoje zdanie, zawsze ma odpowiedź. Jest pyskaty - trzeba mu to przyznać. Nie raz przesadza... ale tak to już z nim jest.

   Stał się mistrzem wagi piórkowej na gali UFC 194 pokonując Jose Aldo w 13 sekundzie. Pomyślmy co moglibyśmy zrobić w 13 sekund? Zrobić kanapkę z Nutellą? Podlać wodą dwie roślinki, które masz w domu? Założyć buty i porządnie je zawiązać? Niewątpliwie wynik jest imponujący, więc osobom, które akurat musiały wtedy iść do toalety współczuję. Oczywiście zakończenie walki w 13 sekund nie jest rekordem, ale... i tak wielki szac!

Źródło: Klik.

   Kolejna walka i kolejny szok dla fanów Connora. Tym razem łzy i niedowierzanie. Przegrana z Nate'm Diazem przez duszenie zza pleców na UFC 196. Słynny cytat Diaza: "I'm not suprised motherfuckers" - odbił się szerokim echem na świecie. Nate Diaz to również niewyparzona gęba... ale też go lubię. Nie wiem co ze mną jest nie tak. Może ich lubię dlatego, że czasami ja też potrafię wyprowadzać ludzi z równowagi? :)
   Po tej walce również zapadł mi w pamięć inny cytat Nate'a. Kiedy emocje po walce powoli opadały, Nate biorąc udział w którymś z kolei wywiadzie zapytany o to co miał w głowie podczas pojedynku wspomniał sytuację gdy Connor chciał wejść mu w nogi: "Nagle poszedł po obalenie i wtedy pomyślałem: Oh, więc teraz jesteś zapaśnikiem? Jestem czarnym pasem jiu jitsu, a ty próbujesz mnie teraz obalać?" - jeden ze śmieszniejszych jaki kiedykolwiek usłyszałem #bed_madafaka

Źródło: Klik.

   Rewanżowa walka z Natem na gali UFC 202 na korzyść McGregora. Wypunktowany Diaz musiał uznać wyższość przeciwnika i zgodzić się z decyzją sędziów. Mimo tzw: "Bad Blood" między zawodnikami przytulili się i podziękowali za bój. To jest piękne w tym sporcie. Dwóch facetów/dwie laski okładają się przez kilkanaście minut, ale mimo tego potrafią do siebie podejść i podziękować za obicie michy! No pięknie :)

Źródło: Klik.

   Kolejną przeszkodą dla McGregora ma stać się Eddie Alvarez aktualny mistrz wagi lekkiej. Connor będzie miał szansę stać się mistrzem dwóch kategorii wagowych. Eddie to weteran MMA z imponującym wynikiem 28 wygranych i 4 przegranych. Przywita Connora w oktagonie 12 listopada 2016 roku na UFC 205. Czy po tej dacie będzie cyfra 29 czy 5 na koncie Eddiego, pytajcie Irlandczyka.


UWAGA! 
   Na UFC 205 w Madison Square Garden (NY) zobaczyć możemy również Nasze GWIAZY - Joannę Jędrzejczyk oraz Karolinę Kowalkiewicz. Czy słynna "JJ" będzie musiała ustąpić niemniej przebojowej "KK"?
   W alfabecie po "J" występuje "K" więc... DO BOJU LASKI!

Źródło: Klik.

Na koniec mały smaczek znaleziony podczas surfowania na Instagramie. 
Zapraszam tutaj - Bareknucke boxing. Zapraszam ja oraz Connor! 
Mój instagram tutaj - monsieur na instagramie!