piątek, 30 grudnia 2016

Sztuka nokautu!



   Miło mi wszystkich Was powitać tuż po świętach, ale zaraz przed sylwestrem!
Moje opuszczenie się w pisaniu postów spowodowane było odpoczynkiem i regeneracją przed powrotem do treningów.
Należy pamiętać również, że istnieje jednostka treningowa taka jak: „Odpoczynek” – równie ważna i potrzebna. Odpoczynek fizyczny i umysłowy sprzyja lepszemu rozwojowi… tak mówią! ;-)

   Jak mogliście zauważyć na instagramie razem z Frankiem pojawiliśmy się na amatorskich zawodach „Knockout Art.” Pojechałem na zawody, żeby pomóc Frankowi w dogrzaniu się przed walką, przetarczowaniu go i kiedy tylko wywołają Jego nazwisko stanąć u Niego w narożniku. Zastanawialiście się kiedyś po co dokładnie jest tzw. „corner” podczas jakichkolwiek walk? Odpowiedź jest dość prosta… żeby pomóc swojemu zawodnikowi. Ale w jaki sposób trenerzy pomagają swoim podopiecznym?


   Każda walcząca osoba musi mieć przy swoim boku (poza ringiem/ matą) tzw. „trzecie oko”. Podczas walki sam zawodnik nie jest w stanie wyłapać drobnych błędów swojego przeciwnika – kiedy na przykład opuszcza jedną czy drugą rękę przy jakimś ciosie, ciągle schodzi w jedno miejsce po wykonaniu uderzenia czy gubi się przy którejś z kombinacji. Zazwyczaj takie wskazówki przekazywane zawodnikowi przez osoby w narożniku są przydatne i potrafią przechylić zwycięską szalę na jego korzyść. Działa to również w drugą stronę. „Narożnik” również wyłapuje Twoje błędy, które (moim zdaniem) warto przekazywać częściej niż błędy przeciwnika. Opuszczanie gardy czy schodzenie na „silniejszą” rękę oponenta wcale nie ułatwia zwycięstwa. Nawet zawodowcy popełniają takie błędy... ale siedząc w fotelu znamy się najlepiej co? Warto więc zawodnikowi uświadomić i wbić do głowy co robi źle i nad czym ma się bardziej skupić, żeby nie popełnić gafy.

   Z bardzo fajnym przykładem sprawdzenia ”przytomności umysłowej” spotkałem się podczas ostatniej walki Cub’a Swanson’a. Kiedy Cub schodził do narożnika żeby dostać wskazówki od trenerów przekonany jestem, że słuchał uważnie. Skąd to wiem? Trener Swansona zadał mu PYTANIE odnośnie planu na kolejną rundę, który przedstawił mu kilka sekund wcześniej. Wierzcie lub nie, ale po takim gradobiciu… utrzymanie „świeżego” umysłu jest bardzo trudne, ale - jak widać - wykonalne. Jeśli ktoś nie widział walki, link - Cub Swanson vs. Doo Ho Choi
   Teksty motywujące, oczywiście również są bardzo potrzebne. Nic nie motywuje bardziej, niż słowa trenera, że: „Twój przeciwnik spuchł”, „Jesteś lepszy…”, „Jesteś szybszy”. W momencie, kiedy Ty siedząc na trybunach oglądając walkę słyszysz harmider, oglądając pojedynek w telewizji – głosy komentatorów… a będąc zawodnikiem nastrajasz uszy jak DOBERMAN wyłapujący słowa trenera. Z tym dostosowaniem się do wskazówek jest różnie, bo „gra się tak jak przeciwnik pozwoli”, ale przyjmijmy na oko, że 7/10 podpowiedzi jest wykorzystywane.



   Wracając do walki Franka. W narożniku stanąłem ja oraz jego aktualny trener. Swoją drogą przesympatyczny gość oraz organizator "sztuki nokautu". Z Grzegorzem poznaliśmy się dawno temu. Trenowałem też w jego klubie, ale późnej kontuzje, kolana… i nasze drogi się rozeszły. Pamiętam jak prowadził treningi na salach gimnastycznych w jakichś szkołach, a teraz?  – brawo!
   Pozytywnie zaskoczony byłem rozwojem Franka w… „klinczu tajskim” – w klinczu dozwolone są obicia kolanami korpusu przeciwnika i rzuty czy podcięcia. Walka na plus! Pierwsze Jego starcie w formule Muay-Thai (walczył wcześniej w MMA) i odnotowane zwycięstwo. Nic tylko się cieszyć, ja tam byłem z niego zadowolony ;-)
   A co do samej gali… bardzo dobrze zorganizowana, wszystko szło sprawnie i bez jakichkolwiek większych przestojów. Ponoć ktoś wypadł z rozpiski, a w to miejsce wskoczył ktoś inny… pewny co do tego nie jestem - więc nie było to żadnym uciążliwym elementem. Można było pooglądać kilka na prawdę ciekawych i emocjonujących walk. Kilka razy ukradłem od „Jurasa” komentującego KSW słynne: „Łoooo!” – bo było do czego to dopiąć. Jeśli chodzi o udogodnienia dla zawodników to woda w prysznicu była ciepła, szatnie czyste, catering na miejscu, miejsce do dogrzania w miarę przestronne! Tym razem wróciliśmy z tarczą, nie na niej! Jak będzie innym razem? Czas pokaże!

Wieczorem tego samego dnia odbyła się zawodowa gala "Knockout Art", na której już nie byłem. Ale może pojawię się na kolejnej i opowiem trochę jak oceniam ją z perspektywy widowiska sportowego, niekoniecznie z zaplecza! 

Montuję filmiki z treningów z Krzychem i Frankiem. Niebawem powinny się pojawić, a ja zapraszam do śledzenia Facebooka i Instagrama! 

Szczelnej gardy życzę wszystkim i wejścia w nowy rok "Tornado-kick'iem"! (nie wiesz co to? Googluj!) 5!

Walka Franka poniżej!



środa, 14 grudnia 2016

Sparingi, sparingi i jeszcze raz sparingi!

Bonżur!!!

   Post natchniony moim ostatnim treningiem. Prócz treningów dynamicznych i kondycyjnych (przy pomocy maski tlenowej) na mojej siłowni wróciłem również do boksowania. Treningi pod okiem trenera to jednak zupełnie inny stopień wysiłku... oczywiście większy!

Źródło: Klik.

   Kiedy ktoś mówi Ci co masz robić na treningu to to robisz, bez zbędnej rozkminki i rozważania. Trener mówi "biegasz", Ty - biegasz. Biegasz do momentu kiedy trener nie powie stop. I tak z każdym ćwiczeniem. Bardzo się cieszę, że wróciłem do trenowania pod czyimś okiem. Mimo tego, że trener wyłapuje moje błędy czy zbędne ruchy, które nie są dość poprawne z wbiciem małej szpilki to i tak czuję się jak "kiedyś" - zmobilizowany, pokorny, głody tego co może powiedzieć mi ktoś z doświadczeniem, osoba trzecia. Tyle tytułem wstępu, wracajmy do tematu!

Źródło: Klik.

   Gdybym miał wytłumaczyć Wam czym dla mnie są sparingi to powiedziałbym, że jest to "poznawanie" jak zachowuje się ciało i jak reaguje kiedy dostanie cios. Sparingi to OBYCIE się z ciałem swoim i ciałem przeciwnika. Spary to nie tylko obijanie klubowego kolegi (w razie gdyby ktoś zapomniał). Spary to też przyjmowanie ciosów i umiejętność wyjścia z trudnych, bądź co bądź, sytuacji podczas walki. Mimo, że znacie się dobrze kolegą, robicie często wspólne treningi i idziecie na tramwaj zaraz po, to zawsze wkrada się ta chęć rywalizacji. Przysłowiowe "30%" siły to zazwyczaj "80%" z dodaniem "sorry!" - jeśli jakiś cios wejdzie idealnie. Swoją drogą lubię to!

   Ostatni trening zmobilizował mnie do napisania tego posta. Na trening przyszło kilku chłopaków, dużych chłopaków... patrzę przez pryzmat tego, że jestem kurczaczkiem ;-)

   Sparingi zaczęliśmy w zasadzie zaraz po rozgrzewce. Sala przedzielona workiem tworząc "dwa ringi" tworzyła przy okazji dwie grupy. W jednej 3 lub 4 pary, w drugiej 2 pary i 1 osoba odpoczywała.
   Walki zaczęły się z momentem komendy trenera "START!". Ciasnota, brak możliwości poruszania się dynamicznego po macie, spięci ciężcy goście czekający tylko na jedną lub dwie petardy. Walki z ich strony (z mojej z resztą też) nie były wirtuozerią techniki. W pewnych momentach zacząłem się gubić kiedy kolos był w natarciu. Nie było źle, oczywiście nie byłem im dłużny ;-) ...ale wiecie jak to jest - "zawsze może być lepiej!". Jest nad czym pracować! Nie ma lekko, ale o to w tym wszystkim chodzi. Dla większości osób nie związanych ze sztukami walki wydawać może się to dziwne: "Jak to?! Oni lubią się bić? Po twarzach, po brzuchach?! Nonsens!" - więc odpowiadam, tak lubimy! :)

Źródło:Klik.
   Wymęczony przez ziomali zacząłem zastanawiać się nad całością treningu. Z resztą zawsze tak robiłem – co źle, co do poprawki… przeanalizować słowa trenera i wrócić do gry z poprawionym mankietem. Doszedłem do wniosków, że przez ten okres kiedy trenowałem sam czyli około 1,5 roku - budując bazę tlenową, która uważam jest całkiem niezła, siłę ciosu i wytrzymałość mięśnia… brakowało mi tego jednego, istotnego – o ile nie NAJistotniejszego elementu – oBICIA się z przeciwnikiem. To trochę tak jak z celnym podawaniem piłki przez piłkarzy podczas meczu. No bo jeśli jesteś w stanie z połowy trafić w poprzeczkę bramki (fajnie!), nie jest w cale powiedziane, że podasz idealnie do nogi gościowi, który rozpędzony biegnie przez całe boisko. To jest właśnie to obycie z ruchem i zachowaniem innego ciała. Po czasie wiesz gdzie podać, bo znasz już ludzką motorykę. I tak wracając do sztuk walki  – „mistrzów worka” było wielu. Chcesz się dobrze bić, to musisz sparować. "Jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz!". Tyle.

   Z uśmiechem na twarzy wychodziłem z treningu. Dlaczego? Wiem, że czeka mnie praca i wiem co muszę sobie przypomnieć z lat poprzednich. Mobilizacja działa lepiej niż kawa, wiedziałeś?

   Zawsze wolałem bić się na dystans, ale jak nie ma dystansu to trzeba się dopasować do sytuacji!
Źródło: Klik.









niedziela, 4 grudnia 2016

Merry Christmas!

Uwaga! PREZENTY ŚWIĄTECZNE!
Z dumą prezentuję coś, na co czekałem od dawna. Kawał dobrej pracy i połączonych sił. Tofski - daliśmy radę, wyszło bardzo dobrze. Zamówiłem już wlepki i będą myślę już w przyszłym tygodniu, a że zbliżają się święta to ROZDAM JE ZA DARMO :) Zainteresowani "upominkiem" piszcie w wiadomości na facebooku. Możemy się spotkać (Poznań), a inny teren do ustalenia! Fajna opcja do przyklejenia na laptopa, szafkę itd!


Przednią ręką ustaw, tylną wykonaj wyrok!


Trzymaj gardę tej! Gentleman Boxing!


I'm in love with the striking!



piątek, 2 grudnia 2016

KSW 37 - Circus of Pain!

   CZOŁEM! 

   Już jutro szykuje się niezła gratka dla fanów MMA w Polsce. Kolejna gala KSW!!! Krakowska Tauron Arena pomieścić może ponad 20 000 widzów. Takie liczby na pewno pojawią się tuż po gali z razem z wiadomością o ilości sprzedanych PPV. Wielki popyt spowodowany walką Mariusza "Pudziana" Pudzianowskiego z Pawłem "Popkiem" Rakiem przyciągnie przed ekrany telewizorów wielu fanów jednego i drugiego. Oczywiście zabieg marketingowy, który uaktywnili włodarze KSW poprzez związanie się umową ze słynnym tu i ówdzie "Popusiem" nie przyćmi sportowego ducha zawodów - mam nadzieję.

   Chciałbym podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami i typami sobotniej gali.
A więc... (zawsze mówiono mi, że zdania nie zaczyna się od "a więc", ale zacznę. #yolo)

#1



   Coś czuję, że tutaj szykuje się bardzo dobry pojedynek. Roman Szymański Poznaniak z niezłym rekordem w MMA niespodziewanie wskoczył w szeregi KSW, ponoć związany nadal umową z Fight Exclusive Night. Nie wiem jak to wygląda od strony prawno-menadżersko-umowno-organizacyjnej, ale wiem jedno... Roman przyzwyczaił Nas do bardzo emocjonujących pojedynków. Każda jego walka jest ciekawa i zacięta z bardzo dużym naciskiem na to słowo. Bardzo dobry stójkowicz, brązowy pas BJJ... W tym starciu Roman jest moim faworytem, co nie oznacza, że należy lekceważyć Sebastiana równie dynamicznego co Romek. Głodny zwycięstwa po ostatniej porażce na FEN powinien pokazać show i zostawić serca na ringu, jak zawsze z resztą.
Walka na plus dla POZNANIAKA! Lokalny patriotyzm! #TeamRoman


#2


Robert i David wskakują na miejsce "Irokeza" i "Szwajcarskiego Samuraja"... Szkoda, chętnie zobaczyłbym tę walkę. Sercem za Irokezem, rozumem za Samurajem... Póki co mamy takie zestawienie. "Niech wygra lepszy" lub innymi słowy "niech się dzieje wola nieba...". Stawiam na Roberta. W ostatniej swojej walce na KSW przegrał nieznacznie z Rafałem Moksem na punkty. Musi jednak uważać na mocne ciosy "Sagata"! Zawada bowiem trzy ostatnie zwycięstwa zanotował poprzez NOKAUT.

#3


Ooooo! Jeden z najsympatyczniejszych zawodników MMA - Filip Wolański. Wspominałem o nim Tutaj. Po bardzo ciekawym i emocjonującym boju z Marcinem Wrzoskiem, musiał uznać wyższość oponenta. Ale nic to... ciężko trenował by znowu być gotowym do walki. Początkowo miał walczyć z zawodnikiem Ankos MMA - Łukaszem Rajewskim. Do pojedynku - jak widać nie dojdzie z powodu kontuzji "Raja". Denilson z imponującym rekordem 11-3 i odnotowanym zwycięstwem z Marianem Ziółkowskim na PLMMA 70 również gotowy będzie do starcia na 100%. 
Filip - DO BOJU!

#4


Powiem szczerze, że nie jestem fanem ani jednego ani drugiego. Obejrzę walkę ze względu na moje sportowe usposobienie... chyba, że akurat wyjdę z pubu na jakiegoś burgera. Nie mam faworyta na to starcie, nie wiem jak mogą potoczyć się losy walki, być może będzie to "wow!" ale równie dobrze może to być "ugh!". We will see... :)

#5



Ta walka mogłaby nazywać się "Stary wilk kontra młody wilczek". Trzynaście lat różnicy, a wyniki w branży bardzo podobne. Łukasz 14 zwycięstw i 4 porażki, Mansour zaś 12 do 4. Główną rzeczą, która łączy tych panów to nie tylko zamiłowanie do MMA, ale także przegrana z Mateuszem Gamrotem z poznańskiego Ankosu. Barnaoui to bardzo dobry zawodnik i należy się liczyć z jego umiejętnościami. Myślę, że to starcie wygra Mansour... Zawsze chciałbym, żeby w walkach "międzynarodowych" wygrywali POLACY, ale uważam, że w tym starciu będzie bardzo trudno. W geście zwycięstwa podniesioną rękę - obym się mylił - będzie miał Francuz.

#6


"Kornik" vs "Polish Zombie". Cóż mógłbym napisać... Artur, to że jest wartościowym zawodnikiem udowodnił podczas swoich ostatnich walk. Spokój, a zarazem siła jaką dysponuje ten walczący w kategorii -66kg jest imponująca. Marcin Wrzosek promowanie swojej osoby robi na styl amerykański - takie jest moje odczucie. "Road to the belt" - to filmiki poświęcone przygotowaniom do walki z Arturem. Bardzo pewny siebie i zdeterminowany do tego, aby nosić na biodrach pas KSW. Podczas jurzejszej gali stawiam na to, że "Kornik" obroni pas mimo, że Marcin miał już styczność z UFC i potrafi na prawdę fajnie się bić. Czy Sowiński przyjmie na tę galę pseudonim "Zombie Hunter"? Myślę, że tak!

#7


Boooorys "The Tasmanian Devil" Mań-koooo-wskiiiiiiii... Takimi słowami Waldemar K.A.S.T.A otworzy wejście i WYJŚCIE Borysa Mańkowskiego z oktagonu. Borys bardzo głodny zwycięstwa, Borys bardzo głodny walki, Borys bardzo głodny na to, aby obronić pas i pokazać się w światłach KSW! Cóż... z takim apetytem przewiduję tylko jeden werdykt - walka na plus dla POZNANIAKA. Eksplozywność i koncentracja połączona z obłędem w oczach (tym sportowym) i ukierunkowaniem wyłącznie na przeciwnika - Diabeł Tasmański. Wierzę, że Mańkowski dobrze przygotowany jest na swojego przeciwnika. Nie ma co ukrywać, że John Maguire nie jest przysłowiowym "Ogórkiem". "The One" pochwalić może się bardzo dobrym wynikiem 24 zwycięstw i 8 porażek, wynik podbija jeszcze fakt, że w tym roku stoczył cztery walki... i żadnej nie przegrał. Borys - kończ dobrą passę anglika i pokaż, że ZACHODNIA STRONA POLSKI wie jak to się robi! #TeamBorys

#8

Hmm... :) Na wstępie... "Popek" swój epizod w MMA miał dawno, dawno temu... było to za GÓRAMI KOKSU, LASAMI MARIHUANEN i RZEKAMI WÓDZITSU. Mimo, że ciężko pracuje razem z Marcinem Różalskim raczej nie pokaże "ram pam pam" w oktagonie. Mariusza na ten moment możemy nazwać pełnoprawnym zawodnikiem MMA, "Popka" natomiast pozytywnym "freak'iem" napędzającym Pay-Per-View. Mariusz zdominuje Pawła w pierwszej rundzie. Myślę, że rozwiąże się to do 45 sekundy "boju". Co mam więcej napisać? Sportowy aspekt tej walki jest nikły... ale może przez taki zabieg marketingowy jeden czy drugi WIDZ weźmie się za siebie i zaczną trenować? Kibicuję takiej idei... kto wie.

#9

Walka wieńcząca galę... walka o pas mistrza KSW w wadze ciężkiej... walka, której nie zobaczy już tak liczna liczba osób. Pudzian - Popek zakończona, czas spadać. Zawsze tak jest... ale co tam. My zostajemy!!!

Karol Bedorf niepokonany od 2012 roku. Dwie ostatnie walki zakończone bardzo efektownie i efektywnie - Michał Kita pokonany na KSW 33 przez kopnięcie na głowę (KO) i James McSweeney na KSW34 obity przy siatce (TKO - nokaut techniczny). Chciałoby się rzec: "MMA Panowie, MMA..." - jak mawiał klasyk. o jest waga ciężka. Szybkością nie imponują, ale uderzenie to oni mają. A'propo mocnych uderzeń - Fernando Rodrigues JR słynie z takowych. Nie wiem jak walczy, nie znam jego stylu... ale plotki o jego mocnym uderzeniu można zobaczyć na SHERDOG'u - stronie internetowej poświęconej MMA na całym świecie. Znajdują się tam wyniki, rekordy, przyszłe oraz przeszłe walki zawodników. W swojej karierze Fernando większość pojedynków wygrał przez KO lub TKO. Niezły z Niego "Badass!". Mimo imponującej listy zwycięstw Brazola jestem za Karolem. Nie jest on moim ulubionym zawodnikiem, ale profesjonalizm i konsekwentne drążenie założonego planu chłopak ma opanowane do perfekcji!


Takie są moje typy, moje odczucia i wizje związane z KSW 37. A jakie są Wasze?
Chętnie posłucham/ poczytam. Zapraszam na Facebooka! Link tutaj - KLIK.









wtorek, 29 listopada 2016

Maska treningowa #2

Czołem!

   Zauważyłem, że ciężej jest nagrywać i mówić bezpośrednio do kamerki, niż pisać. Tutaj można coś zmazać, zastąpić... Myślę, że nie wyszło źle :) 1800 m.n.p.m!!!

Poprzednia recenzja tutaj - Maska treningowa #1



Nie dodałem do opisu jednej istotnej rzeczy:

   Podczas trenowania z rozregulowanym oddechem można wpaść w lekką panikę i łapczywie szukać powietrza (zobaczyć można to około 4 rundy na "biegu bokserskim") na szczęście szybko to unormowałem i wróciłem do treningu. Zachowajcie szczególną uwagę żeby oddychać spokojnie, a w razie braku tlenu po prostu zdjąć maskę.


ENJOY!


poniedziałek, 21 listopada 2016

„Bokser z Auschwitz – Losy Tadeusza Pietrzykowskiego” autorstwa Marty Bogackiej.



   Głównym bohaterem książki jest tytułowy Tadeusz Pietrzykowski.
   Przeczytałem tę książkę nie tylko ze względu na to, że głównym bohaterem jest pięściarz. Do lektury zachęciła mnie również tematyka wojenno-obozowa. W lekturze Tadeusza Borowskiego Pt. „U nas w Auschwitzu” natknąć można się na tekst Jeszcze dziś tkwi w nas pamięć o Numerze 77, który bił Niemców jak chciał” – jak to? Pewnie jakaś przenośnia, pewnie jakiś zabieg pisarza żeby nadać temu wyrażeniu mocy… otóż – nie! Mowa tutaj o "Teddy'm" - jak widać znanym tu i ówdzie... :)
   Książka jest bardzo ciekawa pod względem historycznym jak i sportowym. Liczne opisy życia obozowego, kombinatorstwa, sztuki przetrwania okraszone dużą dawka sportu, wytrwałości i walki... w dosłownym i przenośnym tego słowa znaczeniu. Na całość składa się opis życia przedwojennego, kiedy to Tadeusz był małym chłopcem, przez lata młodzieńcze i starty w zawodach boksu, aż do życia poobozowego. Szczegółowe opisy sportowych zmagań z jednej strony o medale, z drugiej zaś o chleb potrafią zelektryzować czytającego - często siedzącego na wygodnej kanapie, popijającego kawusię i odpoczywającego po treningu w tym i MNIE. 
   Moment trafienia do obozu w Auschwitz, był dla każdego więźnia szokiem. Szok przeżył również Nasz bohater, lecz umiejętności jakie nabył przed obozem uratowały go od śmierci w "obozowych łaźniach" i pozwoliły mu poniekąd kontrolować "długość swojego życia", które leżało w rękach SS-manów. Samozaparcie i charakter wyrobiony przez boks pozwolił Pietrzykowskiemu na robienie rzeczy niemożliwych - jakich? Zapraszam do lektury :)
Poniżej kilka cytatów, które zapadły mi w pamięć. Wiecie o jakich cytatach mówię...o tych, po których ma się dreszcz lub skłaniają do głębszego przemyślenia tematu. Interesujących punktów w lekturze jest więcej, ale nie chcę zabierać nikomu zabawy i streszczać tutaj wszystkiego...





Książka jak napisana ciekawie i płynnie przez co i płynnie się ją czyta, jedyna rzeczą do jakiej mógłbym ewentualnie się przyczepić (chociaż to zbyt mocne słowo) były liczne "wycinki"/ cytaty z gazet. Nieraz było to potrzebne, nieraz nie. Tę ocenę zostawiam Wam. Liczę, że kogoś zachęcę do przeczytania tej książki. Zachowany
charakter sportowy i tematy, o których każdy z Nas powinien pamiętać - zachęta o jakiej należy pamiętać. Boom!

Mój ulubiony cytat z książki to:



Teraz ja idę potrenować i przysunąć się jeszcze bliżej do zamierzonej formy, a Wy namyślcie się czy chcecie być "Teddy'm" w swoim sporcie :) Szybkim, zwinnym, inteligentnym!



MOJA OCENA KSIĄŻKI TO:


środa, 9 listopada 2016

Czy ziewasz w trakcie treningu?

   Boom! #VanDammeCzeledż ma już swoich zwolenników - mój ogromny sukces. Zachęcić kogoś do wykonania tak trudnej rzeczy jak szpagat? Myślałem, że to nie możliwe, a jednak! :)
Instagram i facebook po prawej stronie interfejsu. Zapraszam do udostępniania, lajkowania i udziału w "czelendżu"!

#VanDammeCzelendż - petarda!

   Na samym wstępie czy wiemy co to jest ziewanie? Pewnie - głęboki wdech i wydech powierza - często ze łzami w oczach - prostszej definicji nie mógłbym wymyślić. Ale jak się to ma do sportu?

Źródło: Klik. 
 Na pewno zachciało Ci się ziewać, po spojrzeniu na to zdjęcie! Spoko, ja ziewam już od momentu napisania tytułu posta!


    Ciężko wytłumaczyć po co Nam w ogóle ziewanie. Najprostsze wyjaśnienie to dotlenienie organizmu w kryzysowej (dla ciała) sytuacji - np. Po przebudzeniu lub kiedy Nam się chce spać. Wiadomo - im bardziej dotlenione mięśnie, tym bardziej nam się cokolwiek CHCE!

   Często kiedy robiłem dużo treningów tygodniowo, kilka minut przed wejściem na salę ziewałem... Dlaczego?! Przecież idę na trening, adrenalina buzuje, w głowie szał od myśli: "jaką technikę dziś poznam... i czy się bijemy?!" - nie chce mi się spać! Natrafiłem wtedy zupełnie przypadkiem, na jakiejś stronie internetowej na artykuł, że ziewanie objawia się nie tylko kiedy Nam się nudzi i jesteśmy zmęczeni, ale i wtedy kiedy jesteśmy w kręgu sytuacji stresowej... oddychamy płycej, przez co brakuje tlenu i "zieeeeewamy". Kiedy czujemy radochę ze zbliżającego się treningu Nasz organizm traktuje to jako sytuację stresową moje kurczaczki. Podwyższone tętno, dynamit w nogach, szalejące myśli... - pozytywny stres! :)

Źródło: Klik.
Oj Ty! Znowu zieeeeew?!  

Powyższe stwierdzenie poparłem małym EKSPERYMENTEM!

   Otóż... zauważyłem, że ziewam przed treningiem - tak, to już ustaliliśmy przed chwilą. Przez kupę czasu chodziłem na salę obok bardzo dużego poznańskiego parku, więc jeśli park to i świeże porcje tlenu... Postanowiłem inhalować się świeżym powietrzem w drodze na matę i sprawdzić, czy faktycznie jestem niedotleniony... ziewanie ustąpiło! Niedotlenienie organizmu zostało przegonione, a ja z jeszcze większą siłą wchodziłem do klubu. Pozytywny stres połączony ze sportową podnietą działał na mnie w ten sposób, że ograniczał mi oddech #sadysta. Faktycznie czułem płytszy oddech i to on sprawiał, że chciało mi się ziewać... Tym samym organizm domagał się o tlen. Właściwie to... jaranko przed treningiem zostało mi do teraz. Ahh... :)

   Oglądałem też baaardzo dawno temu dokument pt.: "48 godzin z życia kobiety - Agnieszka Rylik". Agnieszka Rylik to mistrzyni europy i mistrzyni świata w boksie zawodowym. Mistrzyni świata, europy oraz polski w kick-boxingu: odpowiednio - 4 razy, 3 razy, 2 razy!

Źródło: Klik. Jak będziecie mieli tyle tytułów co ta Pani, to też ponosicie zegarki na dwóch rękach! A co! :)

   Fragment, który utkwił mi w pamięci znajdziecie poniżej (filmik powinien odpalić się już na tej części, gdzie mówi o ziewaniu, w razie czego - 22:33):



   Jak widać nie jestem odosobniony w tej czynności i prawdopodobnie wielu z Was ma tak samo - to nic strasznego z mojego punktu widzenia...

      Ale jeśli czujesz, że dzieje się coś niedobrego z Twoim organizmem zawsze warto iść do specjalisty. W tym przypadku do pulmonologa albo zrobić badania spirometryczne! 

   Na pewno nieporównywalnie większy stres i adrenalinę miała Agnieszka przed walką, ale myślę, że w jakimś stopniu organizmy w działaniu są podobne.

   Więc teraz jeśli ktoś w szkole, w pracy, na treningu, czy gdzie tam czasem lubisz ziewnąć zapyta Ci się "czy jesteś znudzony?" - odpowiesz mu jasno, że ziewa się nie tylko od zmęczenia, ale także od gotowości do pracy! :)

   Przed każdym treningiem polecam wziąć bardzo głębokie wdechy i wydechy przed wejściem na salę. Później uspokoić tętno i zabrać się do roboty - im większa kontrola nad ciałem, tym większa satysfakcja treningowa.

 Organizm dotleniony = organizm zadowolony! 














wtorek, 25 października 2016

Stretching jako bardzo ważna jednostka treningowa!


WITA PONOWNIE!
Troszkę dłuższa przerwa się wkradła, ale już nadrabiam!


   Chciałbym poruszyć dziś kwestię stretchingu, czyli rozciągania. Rozciąganie nóg, rąk, korpusu… ogółem całego ciała. Jaki wpływ ma na Nasze ciało ma rozciąganie i dlaczego warto się rozciągać?

   Rozciąganie oczywiście ma na celu zwiększenie zakresu ruchu, odpowiednie dotlenienie i odżywienie mięśnia. Regularne rozciąganie ma korzystny wpływ na regenerację po ciężkim treningu. Bardzo dużo osób zapomina o rozciąganiu po intensywnym wysiłku - zapomina o czymś co jest równie ważne dla Naszej formy fizycznej jak i dla formy psychicznej.

   Po mocnym treningu, po którym nie wiemy gdzie jest pion a gdzie poziom może pomóc Nam właśnie stretching. Siadamy na macie. Głęboki wdech normujący dopływ tlenu do płuc, długi wydech razem z pochyleniem się do nogi... jeśli jesteś w stanie sobie to wyobrazić, to już ten fakt powinien Cię zrelaksować i czytając to czujesz jak spada Ci napięcie. Zrelaksowany możesz śmiało myśleć co zjesz na kolację lub jaki film włączysz na wieczór lub resztę dnia - zależy kiedy ćwiczysz. :)

"Siad płotkarski".


   Kiedyś kolega z sali powiedział mi:

"Jeśli się nie rozciągasz, to Twoje mięśnie nie rosną..." 

   Od tamtego momentu, a było to może z 6 lat temu, zawsze po treningu dociągam sobie ręce, barki, klatkę, uda... Boję się, że faktycznie przestaną rosnąć... A ROSNĄ! Powoli... ale rosną! 
Warto też zaznaczyć, że szeroko rozumiane rozciąganie wykorzystywane jest we wszystkich dyscyplinach sportowych. Od tenisa stołowego, po biegi narciarskie i skoki wzwyż. Wszędzie!

"Dociąganie" ud.


   Uzyskanie progresu w rozciąganiu, to nic innego jak systematyka. Należy uzbroić się w cierpliwość i cyklicznie pogłębiać zakres ruchu. Moje rozciąganie w przypadku nóg - kiedy to trenowałem na początku swojej kariery kick-boxing - nie było zbyt okazałe. Szpagatu nie zrobiłem... ale kopać wysoko - kopałem. "Konsekwentnie bez napinki" - rzekłby klasyk :)

   Osoby trenujące zawodowo sporty walki - i nie tylko - doskonale wiedzą jak ważne jest dbanie o mięśnie. Nad każdym sportsmenem czuwa sztab specjalistów by ten nie łapał kontuzji. Spięcie mięśni i brak rozluźniającej terapii, którą mu organizują, przyczynić może się do naderwań i innych niepożądanych skutków. A w sporcie jak możemy zauważyć - jesteś słaby lub nie zdatny do walki - wypadasz! Takie są realia i niestety tak się dzieje. Więc jeśli nie pracuje nad Tobą sztab ludzi, zafunduj swojemu organizmowi odrobinę luksusu potreningowego. 

   Kiedy założyłem Instagrama zaobserwowałem "wysyp" szpagatów. Najwięcej do powiedzenia w tym temacie mają chyba dziewczyny tańczące "Pole Dance" - taniec na rurze. Pozycje jakie przyjmują w połączeniu ze szpagatami na pionowym drążku robią wrażenie... oczywiście w aspekcie czysto sportowym! Dziewczyny - ogromny szac! 

   Skłoniło mnie to do postawienia sobie celu - do czego zachęcam i Was! Wymyśliłem sobie #VanDammeCzelendż - co to takiego? Próba osiągnięcia szpagatu zwanego "tureckim":

Źródło: Klik.

   Wygląda strasznie, ale jest do zrobienia. Zacząłem chodzić na zajęcia prowadzone przez osobę bardziej kompetentną niż ja. Dziewczyna, wytłumaczyła mi jak się za to zabrać i na czym się skupić, słowem - cel do osiągnięcia. Rozciągam się też sam, więc teraz tylko to co wspomniałem prędzej - Konsekwencja + cierpliwość!

   Rozciąganie w temacie Naszej fizyczności zmniejsza ryzyko wystąpienia zakwasów i sprzyja wzmocnieniu ścięgien. W przypadku sztuk walki odpowiednie rozciąganie pozwala między innymi na dłuższe i dokładniejsze kopnięcia czy uderzenia. Jeśli rozmawiać o kopnięciach, to tylko z Panem poniżej!


#VanDammeCzelendż


Reasumując, podsumowując i puentując drodzy Państwo! 

   Występując dziś w roli małego motywatora zapraszam do wzięcia udziału w "czelendżu". Stretching 15-20 minut nóg, 15-20 minut od pasa w górę i od razu zauważycie różnicę. Bo mięśnie dotlenione i rozciągnięte, to mięśnie zadowolone. Pamiętajmy o odpowiednim dogrzaniu dociąganych partii ciała, żaden mięsień nie lubi zimna - sprawmy mu radość! :)


PS. Niedługo nowości na blogu :)